Michał Adamczyk, którego winę w kwestii znęcania się nad bliską mu kobietą oraz kradzieży tysiąca złotych uznał przed laty sąd, znalazł się wśród przemawiających w trakcie wiecu w obronie pisowskiego układu w TVP, którą zamierza przejąć nowa władza. Wystąpiła też posłanka Joanna Lichocka znana z wulgarnego gestu wystawienia palca, jaki w sejmowej sali wykonała tuż po głosowaniu, co utrwaliły kamery.
Masowego udziału wbrew obietnicom propisowskich środków przekazu nie było, tłum robili raczej biurokraci i propagandyści znani z TVP. A także politycy partii Jarosława Kaczyńskiego przechodzącej właśnie do opozycji. Wśród nich Krzysztof Czabański, znany z projektu ustawy dyskryminującej polskich rolników i hodowców pod pretekstem ochrony zwierząt, z której wobec licznych protestów na wsi PiS musiał zrezygnować.
Szanują opozycjonistów ale tylko swoich
Nie dotarli też zapowiadani opozycjoniści z czasów PRL znaczniejszego formatu niż rzeczywiście tam obecny Adam Borowski: w latach 80 był członkiem MRKS”S” (Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu „Solidarności”), podziemnej struktury, zinfiltrowanej wówczas przez agenta komunistycznej służby bezpieczeństwa Sławomira Miastowskiego, który usadowiony w niej, najpierw prowokował określone działania, a później doprowadził do wyłapania jej członków. W niedawnych wyborach do Sejmu w prawie dwumilionowej Warszawie kandydujący z listy PiS Adam Borowski uzyskał 2,7 tys głosów: na radnego byłoby za mało, co dopiero na posła.
Podejście PiS do postaci opozycji antykomunistycznej znaczniejszego niż Borowski formatu znamionuje sprawa Józefa Piniora. Pomnikowy bohater solidarnościowego podziemia przyczynił się do uratowania funduszy dolnośląskiego regionu Solidarności: wypłacone z banku zanim wprowadzono stan wojenny, pozwoliły na sfinansowanie działalności opozycyjnej. Wydarzenia te stały się kanwą słynnego filmu „80 milionów” Waldemara Krzystka. W „realu” natomiast Pinior został za rządów PiS dwukrotnie skazany za domniemaną korupcję i podanie nieprawdziwych danych w oświadczeniu majątkowym. Wyrok odbył w systemie nadzoru elektronicznego. Sprawa Piniora kładzie się cieniem na dobrej opinii wymiaru sprawiedliwości nowej Polski. Nie da się uwierzyć, że człowiek, co uratował 80 milionów Solidarności i cieszył zaufaniem kard. Henryka Gulbinowicza połaszczył się na drobne kwoty, których pobieranie przypisał mu zawodowy aferzysta od lat plączący się po przedpokojach polityków, a jego właśnie zeznaniom sąd dał wiarę.
Wolne media i sute odprawy
Skoro o pieniądzach mowa, to poza przeszłością Michała Adamczyka i poświadczonym przez sąd biciem i kopaniem partnerki życiowej, opinię publiczną bulwersuje również odprawa, jaką ma pobrać, odchodząc ze zdominowanej przez PiS telewizji państwowej. Wedle niektórych mediów ma to być kwota nawet 700 tys zł. Wcześniej podobne emocje wzbudziła kwestia apanaży zaoferowanych na odchodne Danucie Holeckiej. Ulubieni prezenterzy prezesa Jacka Kurskiego i jego następcy Mateusza Matyszkowicza nie są zresztą ideowymi zwolennikami PiS: Adamczyk miał wcześniej świetne notowania w Platformie Obywatelskiej zaś Holecka pozostawała twarzą układu SLD za jego rządów w mediach i kraju.
Uczestnicy niedawnego wiecu na pl. Powstańców Warszawy, gdzie mieszczą się programy informacyjne, walczą więc o własne przywileje.
Z pewnością nie o niezależność TVP, skoro to obecna pisowska ekipa, po zainstalowaniu się tam oraz na Woronicza, gdzie z kolei znajduje się główna siedziba państwowej telewizji – przed ośmiu laty w czasach prezesury Jacka Kurskiego usuwała masowo nie tylko dziennikarzy uchodzących za wrogich, ale także neutralnych politycznie, byle tylko zrobić miejsce dla swoich. Teraz przychodzi za to zapłacić.
Nie zmienia to oczywiście faktu, że przedmiotem niepokoju pozostaje los TVP jako jednej z najważniejszych polskich firm, o godnej podziwu tradycji, artystycznym i technologicznym potencjale oraz kulturotwórczej a nie tylko propagandowej roli, jaką pełniła przez lata. W tym sensie nowa ekipa musi się postarać, żeby nie wylać dziecka wraz z kąpielą – co nie zmienia faktu, że niemal nikt nie żałuje odsuwanych od wyśrubowanych apanaży beneficjentów pisowskiego układu medialnego. Wielu szczerych oponentów PiS obawia się jednak degradacji TVP czy jej zamiany na drugą TVN.