800 plus: to Kaczyński wpuścił Tuska w maliny

Łukasz Perzyna

Andrzej Kieryłło, strateg polityczny, w rozmowie Łukasza Perzyny.

– Czy Donald Tusk postępuje roztropnie, starając się przelicytować rządzących jeśli chodzi o 800 plus? Zgłosił projekt, żeby stawkę dodatku na dzieci podnieść nie od Nowego Roku tylko od 1 czerwca, wraz z Dniem Dziecka. Czy PO-KO, którą Tusk kieruje zyska z tego powodu poparcie?

– Nie potrzeba dywagacji, żeby na to pytanie odpowiedzieć, znamy bowiem rezultaty sondaży. Z badań opinii publicznej wynika, że połowa wyborców uznaje 500 plus za pożyteczne, jednak w wypadku wyborców PiS jest to ok. 80 proc, zaś jeśli chodzi o elektorat Koalicji Obywatelskiej- Platformy Obywatelskiej to zwolennicy tego programu stanowią zaledwie 20 proc. 

– Co z tego wynika?

– W profesjonalnych kampaniach wyborczych nie sięga się nigdy po twardy elektorat przeciwnika. Nie da się bowiem przeciągnąć do własnego obozu osób głęboko przekonanych wspierających konkurenta. Walczyć można o wyborcę niezdecydowanego, niepewnego czy w ogóle zagłosuje czy idącego po raz pierwszy do urn. Ważne pozostaje jednak czy wręcz niezbędne, żeby troszczyć się o własnych wyborców. Kiedy Platforma Obywatelska pozostawała u władzy w latach 2007-15 prowadziła w sferze ekonomii liberalną politykę. Obecny wyborca Koalicji Obywatelskiej, której główną siłę stanowi PO podziela przekonanie o słuszności tamtego kursu.

– I nagle dostaje coś, co wydaje się efektowne, ale jego przekonaniom zaprzecza?

– Wyścig z PiS w obietnicach dotyczących tempa przekształcenia 500 plus w 800 plus spowoduje dezorientację. Część wyborców się zrazi. Otwiera się pole dla Konfederacji dla pozyskiwania rozczarowanego elektoratu PO-KO. Jakąś jego grupę zapewne więc zaadoptuje partia Sławomira Mentzena, który otwarcie przecież deklaruje się jako przeciwnik świadczenia 500 plus.

– Dostrzegam tu jeszcze inny problem. PO-KO zwykle przedstawia się jako siła propaństwowa. Tymczasem wiadomo, że 500 plus nie poprawiło polskiej demografii, jego zwiększenie do 800 plus też zapewne nic w tym nie zmieni. W dodatku powszechność świadczenia zniechęca do poszukiwania pracy: przynajmniej Polaków, bo Ukraińcy robotę za mniejsze pieniądze podejmują chętnie, co z kolei przyczynia się do destrukcji rynku pracy?

– Jeśli założeniem 500 plus pozostawało nie tylko pozyskanie głosów w wyborach ale jak głoszono poprawienie wskaźników demograficznych w Polsce, wzrost urodzeń – to po kilku latach wypłacania świadczenia twarde dane pokazują, że te wskaźniki jeszcze się pogorszyły. Pomysł na wzrost dzietności poniósł w tej mierze kompletną klęskę. Zaś rynek pracy rzeczywiście został zepsuty, skoro tak wielu uznaje, że nie warto pracować za niskie stawki. Szczególnie dotyczy to mężczyzn. Jeśli chodzi o kobiety, na rynku pracy mamy wiele Ukrainek i pracodawca nie staje pod ścianą, że chętnych do roboty nie znajdzie. Co do mężczyzn, to rosną ich oczekiwania płacowe czy powiedzmy otwarcie roszczenia. Stają się one czynnikiem proinflacyjnym, co jeszcze gmatwa i tak niekorzystną za sprawą pandemii i strat z nią związanych sytuację gospodarczą. Pogorszyły się warunki prowadzenia firmy przez przedsiębiorców.

– PO-KO ich nie obroni?

– Wprost przeciwnie, widać nawet, że podąża w przeciwnym kierunku.

– Zawiera się w tym jednak element gry: Tusk stara się przelicytować PiS, zaszachować oponenta?

– PO liczyła, że to, co robi, to sprytne zagranie. Mówi PiS-owi: sprawdzam. Lekkomyślne okazuje się jednak przekonanie, że wyborcy odczytają to jako manewr. Nieprawda: takie propozycje są odczytywane wprost. Nie dzieje się więc tak, że to PiS największa siła opozycji wpuszcza w maliny. To raczej Jarosław Kaczyński wpuścił w maliny Platformę. Przyłączając się do propozycji socjalnej rządzących, odsłoniła swoją flankę liberalną, ryzykując, że część jej poparcia przejmie Konfederacja. Pojawił się za to żart: czym się różni opozycja od koalicji rządowej? Odpowiedź brzmi: proponuje to samo, tylko szybciej.