Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Polska 2050 Szymona Hołowni ogłosiły wspólny start w wyborach do Sejmu. To jedyna dotychczas zawarta koalicja: wszyscy pozostali tylko zwalczają się nawzajem.
Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL potwierdził, że zależy mu na tym, żeby podobnie jak cztery lata temu z listy ludowców wystartowali organizatorzy ruchu społecznego na rzecz odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego w Polsce, reprezentanci klasy średniej i przedstawiciele rzemiosła. Za to bardzo ogólnie tylko mówił o samorządowcach terytorialnych: wiadomo, że PSL ma własnych i to raczej ludowcom wystarczy, skoro prezes wylicza na równych prawach „Tak dla Polski!” (bliscy PO i tak są już w pakcie senackim) oraz Bezpartyjnych Samorządowców (ogłaszają na razie samodzielny start).
Analogia z wyborami sprzed czterech lat nie okazuje się za to złudna ani propagandowa. Wtedy bowiem słabnące w sondażach PSL zdecydowało się na pokerową zagrywkę: wzięcie na pokład jeszcze słabszej resztówki ruchu rockmana Pawła Kukiza oraz sojusz z liderami klasy średniej. Jeszcze w przedwyborczy piątek, w ostatnim momencie, kiedy ordynacja na to zezwalała – zawsze wroga PSL „Gazeta Wyborcza” dała na pierwszą stronę sondaż, zakładający, że ludowcy uzyskają 4 proc poparcia i w ogóle do Sejmu nie wejdą. Wynik okazał się jednak ponad dwa razy lepszy, bo niezależnie od oceny powagi Kukiza oraz faktu, że zwolennicy samorządu gospodarczego nie dostali „miejsc biorących” na listach – wyborcy docenili wysiłek, że ludowcy chociaż szerszego sojuszu spróbowali. A Kukiza i czwórki jego ludzi Kosiniak-Kamysz i tak rychło się z klubu pozbył.
Polskie Stronnictwo Ludowe pozostaje obecne we wszystkich polskich Sejmach. Za to partia Szymona Hołowni, rewelacji wyborów prezydenckich z 2020 r. (był trzeci za Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim z dwucyfrowym wynikiem) ma wprawdzie koło w tej kadencji, ale złożone z secesjonistów innych ugrupowań.
Żeby było zabawniej, gdy porozumienie obwieszczano pod Pomnikiem Armii Krajowej – to właśnie Hołownia kazał czekać koalicjantom. Ponad dziesięć minut. A zimno było, jak czasem w Polsce pod koniec kwietnia. Prezes Kosiniak-Kamysz skomentował to, że czas nie okazał się długi wobec ponad stu dwudziestu lat historii ruchu ludowego.
Polska 2050 i PSL w umowie koalicyjnej obiecują zgodnie odblokowanie gospodarki w tym odpartyjnienie kadr państwowych spółek. Zaś w kwestii wzajemnych relacji skłaniają się ku salomonowym rozwiązaniom: przetrwali histerię związaną z ideologią jedynej wspólnej listy narzucaną przez PO oraz rekomendowany przez „Wyborczą” znów na pierwszej stronie „sondaż obywatelski” (każdy student socjologii wie, że czegoś takiego nie ma). Pominął on w ogóle zawartą teraz koalicję i za jedyny wariant sukcesu uznawał jedną listę pod auspicjami Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska. Tym samym Hołownia i Kosiniak-Kamysz pod pomnikiem AK pokazali domorosłej socjolożce z „Gazety…” Agnieszce Kublik (autorka niefortunnej czołówki), jak łatwo… niemożliwe staje się możliwe. Tylko pogratulować.
Ocena zamierzenia – nie tyle przez analityków, co przez wyborców już przy urnach – zależeć będzie jednak od tego, kogo jeszcze skaptują dotychczasowi koalicjanci. Dotychczas złożone deklaracje otwarcia potwierdzić przyjdzie w kampanii.