O kryzysie nie wiemy z góry,  że się zacznie

Łukasz Perzyna

Obniżka stóp procentowych spowodowała nagłą deprecjację złotego, czego nie dało się przewidzieć jeszcze gdy ustalano termin debaty ekonomistów w gmachu Senatu. 

Jej uczestnicy przestrzegali, że z kryzysem jest podobnie. Dramatyczny ton narzucił gospodarz wtorkowego spotkania Tomasz Grodzki podkreślając, że musimy zrobić wszystko, by uniknąć losu Grecji czy Argentyny. Dr Sławomir Dudek, demonstrując liczne wykresy, które – w nawiązaniu do zawodu marszałka – nazwał „EKG gospodarki” przyznał, że „od pierwszego kwartału 2022 r. zygzakiem schodzimy w dół”. Wspomniane EKG pokazuje, jak recesja w Polsce rozlała się na przemysł, handel i konsumpcję.

Spada aktywność gospodarcza. Firmy jednak – jak to ujął dr Dudek z Instytutu Finansów Publicznych  – „chomikują pracę”. Nie zwalniają bowiem zatrudnionych. Zamiast tego redukują im godziny nadliczbowe i… nagrody.

Nasi goście z Ukrainy pomagają w roli konsumentów

Polska notuje piątą z rzędu najwyższą inflację w gronie państw OECD – przypominał Sławomir Dudek. A to organizacja skupiająca najbardziej rozwinięte gospodarczo kraje świata.

Nawet wprowadzenie euro jako waluty przed inflacją nie chroni, o czym przekonali się niedawno Estończycy, tylekroć stawiani nam za wzór nowoczesności i przedsiębiorczości.

Jak charakteryzowała dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego mamy niższą wydajność pracy oraz obniżenie realnych płac i zysków. A także „schodzenie z zapasów” przez przedsiębiorstwa. I tak do złagodzenia wielu objawów niedobrych trendów w gospodarce przyczyniła się – zwłaszcza w ubiegłym roku – tak masowa obecność „naszych gości z Ukrainy, którzy też są konsumentami”.

Recesja to nie największy problem

Już się kończy, jeśli trwa, to pozostaje płytka. – Jeżeli już, to mówimy o stagflacji – wskazała dr Starczewska-Krzysztoszek. Wskazała na szok podażowy, zaburzenia w łańcuchach dostaw i „proinflacyjne działania władzy”. Nie udało się uniknąć następstw „przeorientowania kierunku, z którego czerpiemy surowce”. Żeby wszystko to przezwyciężyć, trzeba pamiętać, że ze stagflacją skutecznie walczy się poprzez pobudzenie podaży nie popytu… jak ma to teraz miejsce w Polsce.   

Stagflację najczęściej definiuje się studentom ekonomii jako zjawisko równoczesnego występowania w gospodarce znacznej inflacji oraz stagnacji. Przyczyną pozostaje zwykle szok podażowy, powodujący wzrost cen i zarazem zmniejszenie produkcji.

Ludwik Kotecki członek obecnego składu Rady Polityki Pieniężnej ale wobec pisowskiej władzy sceptyczny, również uznał stagflację za główny problem, chociaż przewiduje rychłe ożywienie w gospodarce. Na razie jednak wysoka inflacja obniża siłę nabywczą świadczeń. Kolejne ryzyko tworzą: wygaśnięcie tarczy antyinflacyjnej na żywność oraz podwyżki zamrożonych przedtem taryf.

Niedawna decyzja obniżenia stóp procentowych skłoniła uczestników spotkania na temat ,makroekonomii do przypominania ogólnych reguł polityki pieniężnej.

Zasady bankowości centralnej nakazują skupienie na realizacji celu i nie angażowanie w politykę. Złamano je – krytykował prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego Cezary Wójcik ze Szkoły Głównej  Handlowej. Obecna polityka gospodarcza, w jego ocenie, ukierunkowana pozostaje na realizację celów krótkoterminowych związanych z bieżącą polityką.

 Polska za 5 lat czyli oby bez tąpnięcia 

– Jakby nikt się nie troszczył, co stanie się z Polską za 5 lat – ubolewa dr Cezary Wójcik.   Na razie odnotowujemy spadek inwestycji w strategiczne sektory: naukę i przedsiębiorczość. Na paradoks wskazał inny naukowiec z SGH Andrzej Rzońca: wydatki socjalne mamy wyższe niż średnio w OECD, nawet niż w Norwegii i Holandii, za to na edukację niższe.

Wykładowca SGH dr Cezary Wójcik przestrzegł przed regułą, objawiającą się przy okazji kryzysów. – Do momentu tąpnięcia większość ludzi nie przewiduje tego, co nastąpi, przekonana, że jakoś to będzie. Obawiam się, że do tego momentu się zbliżamy. Każdy człowiek, któremu zależy na przyszłości kraju powinien mówić o zagrożeniach.

Tak samo należy, jak uważa dr Wójcik – obniżyć inflację do celu (2,5 proc) a nie tylko cieszyć się, jeśli spadnie do 9 proc. – Niezależnie od prognoz liczyć się można z inflacją 5-10 proc – studził zapał Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu.

Nawet jeśli tąpnięcie nie nastąpi, trudno inwestować i planować, co zauważyła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Prawo nie powinno być ciągle zmieniane. – Co do administracji publicznej mieliśmy dobre regulacje. Ostatnia władza to zmieniła – wskazała wykładowczyni z Wydziału Ekonomii UW.

Za rządów PiS Krajowa Szkoła Administracji Publicznej, wcześniej budowana na wzór renomowanej francuskiej ENA (Ecole Nationale d’Administration), zyskała wprawdzie imię Lecha Kaczyńskiego ale utraciła realne znaczenie kuźni bezstronnych kadr państwowych w związku z faktycznym demontażem przez władze apolitycznej służby cywilnej jako korpusu wykwalifikowanych urzędników.

Nie tylko polityka PiS stanowi jednak problem w ujęciu Piotra Bielskiego z Santander Bank, relacjonującego, że w rozmowach z inwestorami nastąpił wyraźny spadek zaufania. Czy nastąpi konsolidacja finansów publicznych?

– Jak obecna ekipa wygra, będzie deficyt. Jak inna, być może jeszcze większy – przyznał Bielski. Wskazał, że jeśli nie da się szybko odblokować środków objętych Krajowym Planem Odbudowy, rok 2024 r. może okazać się pierwszym, kiedy – jak ujął to eufemistycznie – przepływy z UE będą ujemne. Wzmocni to w sposób oczywisty i uzasadniony narrację antyunijną. Ekonomiści, również ci główni z banków zachodnich w Polsce, dochodzą tym samym do wniosków, co jeszcze niedawno szokująco by brzmiały.

Politycy, jak na czas kampanijny przystało, ujęli jednak we własne ramy debatę ekonomistów. Tak jak marszałek Senatu Tomasz Grodzki (PO Koalicja Obywatelska) zaczął ją od kasandrycznych tonów, tak z kolei jego zastępca Michał Kamiński (PSL Trzecia Droga) dziękując ekspertom za obecność nawiązał do obrazu Jana Matejki, przedstawiającego Stańczyka zatroskanego, gdy wokół jeszcze trwa bal. Taką postawę rekomendował zebranym. Podzielił się też wnioskiem, dotyczącym skoku kursów walut po decyzji Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stóp procentowych:

– Jak lider  polskiego państwa idzie drogą Erdogana, to złotówka drogą liry.

Lira to waluta turecka, a w państwie Recepa Erdogana inflacja sięga 80 proc rocznie i jest najwyższa od ćwierćwiecza.