Inspirująca rola pierwszej papieskiej pielgrzymki w czerwcu 1979 r. dla późniejszych o ponad rok narodzin Solidarności pozostaje powszechnie znana. Ale później Jan Paweł II trzy razy uratował NSZZ „Solidarność”: w grudniu 1980 udaremniając plany radzieckiej inwazji, w czerwcu 1983 r. niwecząc pomysł komunistów traktowania przewodniczącego Związku Lecha Wałęsy jako „osoby prywatnej” (określenie rzecznika rządu Jerzego Urbana). I wreszcie w 1987 r. mówiąc młodzieży, że każdy ma swoje Westerplatte – przyczynił się do odrodzenia „S” przez kolejne pokolenie robotników i studentów.
Były to działania na miarę przywódcy duchowego i męża stanu w skali globalnej. Skutecznie zmieniły obraz świata, przyczyniając się do zburzenia żelaznej kurtyny. Nie da się o tym zapomnieć w czas, gdy Karolowi Wojtyle stawia się zarzuty oparte na teczkach służb bezpieczeństwa, które złowrogi podział umacniały.
Kiedy Indira Gandhi wstawiała się za Polską
Dyplomacja watykańska zadziałała bezbłędnie, gdy w grudniu 1980 r. wokół granic Polski koncentrowało się piętnaście gotowych do akcji dywizji radzieckich, dwie czechosłowackie i jedna enerdowska. Jak relacjonują biografowie Papieża Carl Bernstein i Marco Politi („Jego Świątobliwość…): „w pierwszym tygodniu grudnia 1980 roku [Zbigniew] Brzeziński zatelefonował do Papieża i ostrzegł go przed możliwością natychmiastowej inwazji sowieckiej na Polskę. W rozmowie, prowadzonej po polsku, Brzeziński poinformował o koncentracji wojsk radzieckich nad wschodnią granicą Polski. Papież był zaszokowany i zapytał, czy informacje pochodzą z pewnych źródeł. Już wcześniej, w tajemnicy przed światem wystosował do [Leonida] Breżniewa list, przestrzegając przed skutkami ewentualnej interwencji. Był też przekonany, że prowadzący za pośrednictwem [watykańskiego sekretarza stanu Agostino] Casarolego dialog między Watykanem a Moskwą uświadomił ludziom z Kremla, że interwencja byłaby dla nich tak samo niekorzystna jak dla całego świata” [1]. Papież list do Breżniewa napisał po francusku a nie włosku. Zaś Brzeziński doradca prezydenta Jimmy’ego Cartera do spraw bezpieczeństwa państwowego zadzwonił do Karola Wojtyły w nocy: papieska świta musiała więc go obudzić.
Obaj wielcy Polacy, chociaż reprezentujący obce państwa, uratowali ojczyznę przed agresją. Uzgodnili precyzyjnie dalsze działania: „Brzeziński zwrócił się do Papieża z prośbą, by ten spowodował wystąpienie biskupów katolickich w krajach Zachodu w obronie Polski. Chodziło o wywarcie nacisków na rządy poszczególnych krajów, by zagroziły Moskwie całkowitą izolacją gospodarczą, polityczną i kulturalną, gdyby podjęła interwencję w Polsce. Papież zgodził się bez wahania (..). W tym też czasie Kreml otrzymał kilka ostrych ostrzeżeń przed ewentualną interwencją od [Jimmy’ego] Cartera i prezydenta- elekta, [Ronalda] Reagana. Chodziło o to, by w Moskwie nie myślano, że okres przekazywania w Waszyngtonie władzy można wykorzystać do przeprowadzenia jakichś działań w Polsce. Brzeziński skontaktował się z również z premierem Indii, panią Indirą Gandhi, której Breżniew miał właśnie złożyć wizytę. Sugerował, by pani Gandhi również przekazała Breżniewowi „swoje głębokie zaniepokojenie”” [2].
Poruszona przez obu wielkich rodaków machina dyplomatyczna wolnego świata zadziałała jak widać bezbłędnie. Do interwencji radzieckiej nie doszło ani w grudniu 1980 r. – informacje o jej planach pochodziły od Ryszarda Kuklińskiego, agenta CIA w „ludowym” wojsku polskim – ani nigdy później. To papieska zasługa.
Powstrzymał Kreml bez użycia przemocy
Jak znacząco zauważa Norman Davies w „Sercu Europy”: „w zasadniczej jednak kwestii stanowisko Watykanu pozostawało niezmienne: w Polsce – a i w Irlandii, Indonezji czy Argentynie – Powszechny Kościół Chrystusowy nie popiera przemocy. Kościół, tak jak literatura, wywodząca się z najgłębszych polskich tradycji, naucza cnót duchowych, a nie walki politycznej” [3].
Chociaż mowa o rzeczach najwyższej wagi, trudno nie przytoczyć zabawnej analogii, jaką wychwytuje wypróbowany przyjaciel Polski Norman Davies: „w 1977 r. na kilka lat przed powstaniem „Solidarności” emerytowany generał brytyjski, John Hackett, napisał fantastyczno -futurystyczną powieść pt. „Trzecia Wojna Światowa”. Początek wydarzeń miał mieć miejsce w Polsce, gdzie robotniczy protest spowodował sowiecką inwazję (..)” [4]. To, że osnowa tej „political fiction” nie stała się rzeczywistym czarnym scenariuszem już w trzy lata później – zawdzięczamy Janowi Pawłowi II. Podziwiać można też przenikliwość angielskiego autora, trafnie uznającego, że wystąpienia robotnicze przeciw komunistycznej władzy w czerwcu 1976 w Radomiu, Ursusie i Płocku wcale nie okażą się ostatnimi.
Przemocy, której wystrzegała się powodowana papieską nauką społeczną Solidarność, nie brzydziła się natomiast władza komunistyczna, która w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r, w ramach największej w dziejach Polski operacji wojskowo-milicyjnej dokonała masowych internowań. Krwawym elementem stanu wojennego stał się 16 grudnia tego samego roku szturm na strajkującą katowicką Kopalnię Wujek, w trakcie którego zginęło dziewięciu górników.
Liczne kręgi związane z Kościołem w kraju uznawały, że zdelegalizowana Solidarność przepadła i gotowe były negocjować z władzą nieco enigmatyczną formułę „chrześcijańskich związków zawodowych”. Jan Paweł II rozstrzygnął o niepowodzeniu tej kunktatorskiej koncepcji.
Koniec „osoby prywatnej” i powrót Westerplatte
Długo trwały pertraktacje w kwestii kolejnej, drugiej w trakcie pontyfikatu, papieskiej pielgrzymki do Polski. Jan Paweł II zastrzegł, że do Ojczyzny nie przyjedzie, dopóki stan wojenny będzie w niej obowiązywać.
Ekipa generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka zdecydowała się w tej sytuacji na prawny dziwoląg, jaki stanowiło zawieszenie – ale nie zniesienie – stanu wojennego. Za sprawą tego manewru Karol Wojtyła mógł w czerwcu 1983 r. do Polski przyjechać. To właśnie w okresie „zawieszenia stanu wojennego” w lutym 1983 r. Jerzy Urban rekomendował wicepremierowi Czesławowi Kiszczakowi do mającego powstać wtedy przy MSW zespołu strategicznego Mariusza Waltera, późniejszego założyciela TVN, stacji telewizyjnej, która teraz Ojca Świętego oskarża.
Spotkanie Jana Pawła II z Lechem Wałęsą w Dolinie Chochołowskiej w trakcie tej pielgrzymki zniweczyło starania władzy, żeby przewodniczącego NSZZ „Solidarność” traktować jak „osobę prywatną”, za sprawą znanej formuły Jerzego Urbana, rzecznika rządu Jaruzelskiego. Okazało się to trwałą zdobyczą tej wizyty. Jesienią tego samego roku Wałęsa został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla co przypomniało, dowartościowało i aktualizowało misję Solidarności. Władza podsyłała do Oslo, gdzie te decyzja zapadła, dokumenty esbeckie dotyczące domniemanej współpracy Wałęsy, podobnie jak teraz TVN wykorzystuje przeciw Karolowi Wojtyle zawartość teczek tajnych służb komunistycznych mających dowodzić tolerowania przez niego pedofilii wśród księży mu podległych.
Odwiedzając Polskę po traumatycznym doświadczeniu stanu wojennego Jan Paweł II sprawił, że w trakcie masowych z nim spotkań rodacy policzyli się i przestali bać. Autorzy książki „Solidarność w podziemiu” Jerzy Holzer i Krzysztof Leski zwracali uwagę, że „Papieska pielgrzymka stała się nie tylko wydarzeniem religijnym. Poza kontrolą władz spotykały się miliony ludzi. Milicja zmuszona była zachowywać się wstrzemięźliwie. Papież kilkakrotnie nawiązywał do przyrodzonego charakteru praw ludzkich i obywatelskich. Wszędzie witały go transparenty Solidarności” [5]. Również później władze „kilka dni po wyjeździe Papieża zaczęły okazywać pewną gotowość do bardziej umiarkowanego kursu i rezygnacji z dotychczasowych represji” [6]. Linia kierownictwa nie przekładała się jednak na zachowania całego aparatu bezpieczeństwa: nie znamy jeszcze wszystkich okoliczności zamordowania kapelana Solidarności Ks. Jerzego Popiełuszki przez oficerów tajnych służb w październiku 1984 ale wiele wskazuje na to, że była to prowokacja rodzimego betonu partyjnego PZPR lub wprost radzieckiego KGB. Z jednej strony Polaków przejęła ponownie zgroza, jak po masakrze w Wujku, z drugiej – po raz kolejny policzyli się przy okazji pogrzebu męczennika na warszawskim Żoliborzu.
Ciosem rozbrajającym Solidarność okazała się za to wrześniowa decyzja gen. Kiszczaka z 1986, kiedy ogłosił wypuszczenie wszystkich więźniów politycznych. I to bezwarunkowe. Opozycja straciła wtedy zwolenników, kierujących się bardziej odruchem moralnym, niż pozostających zwolennikami polityki Związku, realnie coraz słabszego.
Przełom przyniosła papieska pielgrzymka w kolejnym roku. W Gdańsku, od którego historia Solidarności kiedyś się zaczęła, w czerwcu 1987 r. Jan Paweł II zwrócił się do młodzieży: – Każdy z Was ma swoje Westerplatte.
Piękne to przesłanie okazało się zarazem niebywale skuteczne.
Znaczenie słów wypowiedzianych na Westerplatte zaraz dostrzegli rządzący, skoro jak relacjonuje znawca relacji Kościół-Państwo dr Andrzej Anusz w „Nielegalnej polityce”: „19 czerwca 1987 podczas posiedzenia Biura Politycznego PZPR gen. [Czesław] Kiszczak oceniał, że „opozycji i tak zwanemu podziemiu udało się pokazać, że jeszcze istnieje. Została w określony sposób dowartościowana poprzez wystąpienie Papieża” [7]. Jak się okazało nawet minister spraw wewnętrznych jednak opozycji nie doceniał.
Młode pokolenie potraktowało bowiem dosłownie papieskie przesłanie: – Przyszłość Polski zależy od Was i musi od Was zależeć.
Dało impuls do działania młodej generacji robotników i studentów, której obca była trauma stanu wojennego ale bliska legenda Solidarności. Gdy w maju 1988 r. milicja rozbiła w nocy strajk w Nowej Hucie, od rana protest podjął Uniwersytet Warszawski. 35 rocznica tych wydarzeń to doskonała okazja by przypomnieć papieską dla nich inspirację. Nie było już odwrotu, jak w latach 1980-81 od przemian demokratycznych ku rozwiązaniu siłowemu, wkrótce wybory z 4 czerwca 1989 r. symboliczne choć niedoskonałe pod wieloma względami, ukoronowały drogę Polski do wolności.
[1] Carl Bernstein, Marco Politi. Jego Świątobliwość… Amber, Warszawa 1997, s. 212 [2] ibidem [3] Norman Davies. Serce Europy. Aneks, Londyn 1995, s. 364-365 [4] ibidem, s. 384-385 [5] Jerzy Holzer, Krzysztof Leski. Solidarność w podziemiu. Wyd. Łódzkie, s. 71 [6] ibidem, s. 71-72 [7] Andrzej Anusz. Nielegalna polityka. Zjawisko drugiego obiegu politycznego w PRL (1976-1989). Akces, Warszawa 2019, s. 228