Dobrzy gospodarze chcą na Wiejską

Łukasz Perzyna
Burmistrzowie, prezydenci miast i radni tworzący ruch samorządowców niezależnych chcą zmniejszyć zarówno podatki – na początek PIT do zera – jak podziały między Polakami. Obwiniają o nie partyjnych polityków. Bezpartyjni Samorządowcy nie tylko potwierdzają start w wyborach do Sejmu i Senatu, ale ogłaszają pomysły, które zamierzają tam przeforsować. W trakcie konwencji w podwarszawskich Szeligach zapowiedzieli przeciwdziałanie plemiennym podziałom.
Normalna Polska jest łatwa do zbudowania – zapewniał w trakcie zgromadzenia prezydent Lubina Robert Raczyński. Zauważył, że w wielu sprawach chodzi o to, żeby na cały kraj rozszerzyć rozwiązania, które już się udały w samorządowych „Małych Ojczyznach”. Lokalni włodarze, którzy je wprowadzili dają gwarancję, że będą skuteczni.
Bezpłatną komunikację miejską już wprowadzono w Lubinie, Bełchatowie i Kaliszu. Ten ostatni jest największym miastem w Polsce, w którym autobusem jedzie się za darmo. Samorządowcy rekomendują, że się to opłaca: zmniejszają się korki, powietrze jest czystsze, a zamiast parkingów w centrum da się urządzić zieleńce.

Bezpartyjni Samorządowcy wystartują w wyborach 2023

Bezpartyjni Samorządowcy wybory 2023
Fot. Facebook Bezpartyjni Samorządowcy
Bezpartyjni Samorządowcy zamierzają rozładować nie tylko korki na miejskich ulicach ale zatory w kolejkach do lekarza. Do ich zmniejszenia czy nawet likwidacji przyczynić się ma wprowadzenie takiej elektronicznej rejestracji wizyt, żeby pilnie potrzebujący porady pacjent mógł skorzystać z terminu wizyty, z którego ktoś inny zrezygnował. Lokalni włodarze chcą też w przyszłym parlamencie przeprowadzić dwa rozwiązania, niwelujące braki kadrowe w służbie zdrowia. Lekarze spoza Unii Europejskiej po 13-miesięcznym stażu i zdaniu egzaminu zyskaliby możliwość zajmowania się polskimi pacjentami. Z kolei polscy kandydaci na uczelnie medyczne, którym zabrakło niewielu punktów, zyskaliby możliwość studiowania pod warunkiem, że zobowiążą się do przepracowania po dyplomie dziesięciu lat w publicznej służbie zdrowia.
Z kolei obniżenie PIT do zera to rozszerzenie rozwiązania, z jakiego korzystają teraz tylko najmłodsi podatnicy – do 26. roku życia. W kieszeni Polaków zostanie dzięki temu o 15 proc środków więcej niż dotychczas. Przekonywała do tego Karolina Suchańska, przedsiębiorczyni ze Świętokrzyskiego: – Zerowy PIT, czy się ma 26 lat czy 106. Nie chcemy wiele od państwa, byle tylko przestało nam zabierać.

Program wyborczy Bezpartyjnych Samorządowców

Niezależni włodarze obiecują również darmowe i zdrowe posiłki w szkołach dla wszystkich dzieci. Dariusz Kacprzak, zastępca burmistrza warszawskiej Pragi Północ wskazuje zarazem na potrzebę zmiany zasad nauczania: zamiast wkuwania formułek – przygotowanie do życia. Lepiej uczyć, jak mieć własne zdanie i obronić je w dyskusji.
Politycy rozszarpują Polskę. Zamiast to robić, powinni słuchać mieszkańców. Bezpartyjni Samorządowcy chcą wnieść nową jakość do polskiej polityki – reklamuje jeden z ich liderów Tymoteusz Myrda. – Chcemy zająć się codziennymi problemami Polaków.
Jesteśmy ich najbliżej, codziennie je rozwiązujemy, pracujemy z ludźmi – sekundował mu prezydent Kalisza Krystian Kinastowski.

Zerowy PIT i bezpłatna komunikacja

W konwencji w podwarszawskich Szeligach uczestniczyło 700 osób. Walorem Bezpartyjnych Samorządowców pozostają rozpoznawalne postaci, znane z sukcesów na niwie demokracji lokalnej. Ikoną polskiej samorządności pozostaje Konrad Rytel z Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej, który przed pięciu laty został wybrany przez mieszkańców Mazowsza do sejmiku jako pierwszy w historii kandydat niezależny od partii politycznych.  
Bezpartyjni Samorządowcy współrządzą szybko rozwijającym się województwem dolnośląskim, gdzie marszałkiem jest Cezary Przybylski. Mazowiecka Wspólnota Samorządowa zasłużyła się też w akcji pomocy Ukraińcom: w tworzenie ośrodka w dawnym hotelu w Święcicach, który stał się więcej niż tymczasowym domem dla 300 uchodźców, zaangażował się wiceprezes MWS Mariusz Ambroziak oraz główny realizator przedsięwzięcia Robert Zalikhov, wywodzący się z kręgu Klubu Możliwości, zawiązanego po przyjeździe do ojczyzny przodków przez potomków dawnych zesłańców z państw b. ZSRR.
Główną słabość niezależnych włodarzy stanowi za to dotychczasowy brak porozumienia z naturalnym sojusznikiem, jakim mógłby się dla nich stać rosnący w siłę ruch na rzecz politycznej reprezentacji polskiej klasy średniej i odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego w Polsce. Bezpartyjni Samorządowcy nie potrafią się też przebić do mediów ogólnokrajowych, gdzie jeśli się pojawiają, to w negatywnym kontekście – np. niedawnego sporu o nazwę z Ruchem „Tak dla Polski!”, skupiającym prezydentów, radnych i burmistrzów związanych z Platformą Obywatelską. Niewielu to obchodzi, pomysły programowe wydają się o niebo ciekawsze, niż ta przepychanka.
Niezależni deklarują jednak walkę o poprawę jakości polskiej polityki i stopniowe uwolnienie jej od dominacji głównych partii. W trakcie konwencji zauważano, że większość przepisów ordynacji i zasad finansowania (dotacje i subwencje) faworyzuje partyjne aparaty w sposób niekorzystny dla zwykłych obywateli, spośród których aż 98 proc do żadnej partii nie należy.

Przeczytaj także:

Samorządowcy rozumieją przedsiębiorców